Podczas epidemii grypy i ostrych chorób zapalnych układu oddechowego odwołuje się nawet rutynowe szczepienia, a tym bardziej masowe. Oddziaływanie dwóch wirusów może doprowadzić w dziecięcym organizmie do nieprzewidywalnych następstw. Jednak Ministerstwo Zdrowia nie widzi powodu do odwoływania masowych szczepień.
Masowe szczepienie przeciw polio, które Ministerstwo Zdrowia planowało przeprowadzić w krótkim terminie, gwałtownie wyhamowało swój bieg. Trzeci etap ogłoszony już 25 stycznia przedłużono do końca lutego, chociaż pierwotnie na każdy etap przeznaczono tylko po dwa tygodnie.
Generalna Prokuratura Ukrainy skierowała do zastępcy Ministra Zdrowia Igora Piereginca, który koordynuje tę akcję, wezwanie do stawiennictwa. Informację tę intensywnie omawia się w kręgach medycznych, zgadując, co będzie dalej. Urzędnika wzywa na przesłuchanie Główny Zarząd Śledczy Generalnej Prokuratury Ukrainy w ramach postępowania przygotowawczego w sprawie karnej wszczętej pod koniec ubiegłego roku. Zarzuca mu się złamanie prawa zapisanego w kodeksie karnym (część 2, art. 367), w szczególności nadużycie stanowiska służbowego podczas prowadzenia szczepień przeciw polio szczepionką otrzymaną w ramach pomocy humanitarnej od rządu kanadyjskiego.
Trudno przewidzieć, o czym konkretnie będzie mowa w gabinecie śledczego. Nieprawidłowości było tak wiele, że sprawa raczej nie skończy się na jednym przesłuchaniu. Pojawiła się masa faktów potwierdzających, że kierownictwo Ministerstwa Zdrowia planując przeprowadzenie masowych szczepień wśród dzieci, naruszyło normy prawne i zalecenia naukowe specjalistów zajmujących się chorobami zakaźnymi, a w szczególności polio.
Łańcuch nadużyć zaczął się już w maju ubiegłego roku, kiedy z Francji do Kijowa (do magazynów „Ukrwakcyny”) dostarczono dużą partię żywej szczepionki OPV w postaci rozmrożonej. W dokumentach producenta wyraźnie było napisane: nie dopuszczać do ponownego zamrażania.
Eksperci podkreślają, że przestrzeganie rygoru termicznego jest nadzwyczajnie ważne w przypadku każdego preparatu farmakologicznego, a tym bardziej – żywej szczepionki. W postaci zamrożonej (przy minus 20 stopniach) można ją przechowywać przez dwa lata, a w rozmrożonej – tylko sześć miesięcy.
O tym, że ponowne zamrażanie jest niedopuszczalne, napisane było w instrukcji przetłumaczonej na język ukraiński, którą swego czasu zatwierdził Państwowy Ośrodek Ekspertyz podczas rejestracji szczepionki. W Ministerstwie Zdrowia i „Ukrwakcynie” długo analizowano dokumenty zastanawiając się, co począć. Po trzech tygodniach zastępca ministra Piereginiec wydał nakaz, by szczepionkę ponownie zamrozić.
Z oficjalnej strony internetowej Państwowego Centrum Ekspertyz znikła instrukcja dotycząca szczepionki OPV. Na innych portalach mających związek z farmacją można było bez trudu znaleźć opis szczepionki i warunki jej przechowywania wraz z zakazem ponownego zamrażania. Powstało zamieszanie. Medycy, farmaceuci i organizacje chroniące pacjentów żądały przeprowadzenia dodatkowych badań OPV, by uzyskać informację o jej jakości i bezpieczeństwie. Natychmiast oskarżono je o kampanię antyszczepionkową.
Urzędnicy Ministerstwa Zdrowia powołując się na producenta, oświadczyli, że „szczepionkę przeciw polio można zamrażać nawet 10 lub 180 razy”. Jednak nie uściślili przy tym, że takie eksperymenty prowadzono w okresie opracowywania preparatu w celu zbadania właściwości szczepionki, nie zaś z gotowym produktem.
Kolejne ogniwo w łańcuchu naruszeń to decyzja o przeprowadzeniu trzech etapów szczepienia żywą szczepionką OPV wśród wszystkich dzieci w wieku od 0 do 10 lat. Naukowcy z Instytutu Chorób Zakaźnych imienia Gromaszewskiego wystąpili z kategorycznym sprzeciwem wobec tej decyzji. Zgodnie z narodowym kalendarzem szczepień, który jest obowiązkowy, dziecko powinno otrzymać pierwsze dwie szczepionki przeciw polio wyłącznie przy pomocy inaktywowanej szczepionki IPV. Dopiero potem zezwala się na zastosowanie żywej szczepionki OPV.
Jeszcze nie zakończył się pierwszy etap masowych szczepień, a doniesiono o śmierci trojga dzieci z Okręgu Kijowskiego. Później pojawiły się informacje o śmierci dziewczynki z Okręgu Winnickiego. Tragiczne przypadki miały miejsce po tym, jak dzieci otrzymały szczepionkę OPV.
W 2008 roku była podobna sytuacja – wówczas po szczepieniu przeciw odrze i różyczce (tego samego dnia) zmarł Anton, uczeń 10 klasy jednej ze szkół w Kramatorsku. Był to początek masowych szczepień prowadzonych z inicjatywy Unicefu, który udostępnił ogromną partię szczepionki w charakterze pomocy humanitarnej. Rząd zareagował natychmiast: od razu wstrzymał masowe szczepienia. Mnóstwo komisji, które badały ten przypadek, nie udzieliło wyraźnej odpowiedzi na pytanie, co było powodem śmierci zdrowego, wysportowanego młodzieńca. Jednak kampanię wstrzymano, a szczepionki z darów zutylizowano na koszt budżetu państwa.
Co zrobił rząd i Ministerstwo Zdrowia w 2015 roku? Rada Ministrów nie zauważyła tragedii. Minister Zdrowia natychmiast ogłosił, że nie dostrzega związku między śmiercią dzieci i szczepieniami. Dodatkowo nie było żadnych rezultatów badań ani ekspertyz, które potwierdzałyby tę wersję.
Jak już powiedziano na posiedzeniu Parlamentarnego Komitetu Zdrowia, w ciągu ostatnich 25 lat na Ukrainie ani razu nie wykazano związku przyczynowo-skutkowego między szczepionką i śmiercią dziecka. Nikt nigdy nie poniósł za to odpowiedzialności. Dyżurne sformułowanie głoszące, że „nie dowiedziono związku” wcale nie oznacza, że tego związku faktycznie poszukiwano.
W celu omówienia problemów, które pojawiły się w czasie masowych szczepień przeciw polio, na posiedzenie Komitetu zaproszono nie tylko urzędników Ministerstwa Zdrowia, lecz także naczelnika Zarządu Służby Zdrowia rady miasta Białej Cerkwi, Anatola Rogowa. Wygłosił on swoją wersję tego, jak i dlaczego zmarł trzyletni chłopiec:
„Dziecko z pierwszej ciąży urodziło się niedonoszone, ważąc 3,4 kg. Przez trzy lata na nic nie chorowało, otrzymało wszystkie obowiązkowe szczepienia. W sierpniu, zanim poszło do przedszkola, przebyło ogólne badania lekarskie. Diagnoza – zdrowy. Wiadomo, że we wrześniu i październiku chłopiec przebył ostre przeziębienie. Jednak 6 listopada, kiedy w przedszkolu prowadzono szczepienia, był zdrowy. Pozostałe dzieci, którym podano szczepionkę, nie miały reakcji ubocznych i na nic się nie skarżyły. W diagnozie podpisanej przez anatomopatologa wskazano przyczynę śmierci – ostra infekcja wirusowa dróg oddechowych i patologia mięśnia sercowego. Podczas badania wirusologicznego wykryto adenowirusy w oskrzelach i płucach”.
Parlamentarzyści wiele razy zadawali pytanie o numer serii szczepionki wykorzystanej w Okręgu Kijowskim, w szczególności w Białej Cerkwi. Być może była to ta sama seria, którą ponownie zamrożono. Urzędnicy uchylili się od odpowiedzi. Nie udało się wykryć, dlaczego nie wstrzymano kampanii szczepień nawet po tym, jak stało się jasne, że cztery osoby zmarły.
Parlamentarzystom nie udostępniono dokumentów – ani wniosków medycyny sądowej, ani rezultatów badań laboratoryjnych, które potwierdziłyby przyczynę zgonu ukazaną w historii choroby. Dochodzenie wykaże, na ile w ogóle można ufać tym dokumentom. Wszczęto dochodzenie karne w związku ze śmiercią dziecka.
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że w historii choroby antydatuje się wszystko to, co ma wykazać prawidłowość działań lekarzy. Chłopiec był hospitalizowany w związku z interwencją pogotowia ratunkowego. Przez kilka dni znajdował się w szpitalu, a kiedy stan się poprawił, wrócił do domu. Niestety nie dożył poranka.
W karcie zdrowia, w której zaznaczono szczepionkę, zapisano, że na nic się nie skarżył. Obok są trzy daty, a przy każdej – podpis pracownika medycznego. Ostatnia data – dokładnie trzy miesiące po szczepieniu. Brak skarg, ponieważ dziecko nie żyło. Medycy usprawiedliwiają się: obserwacja reakcji poszczepiennych trwa 30 dni i trzeba robić wpisy z wyprzedzeniem, żeby o nich nie zapomnieć.
Na podstawie takich „obserwacji” reakcji organizmu dziecka na szczepionkę pisze się raporty o tym, że szczepienie okazało się sukcesem, żadnych powikłań i skarg nie odnotowano.
Bez względu na tragiczne przypadki, które pokryły się w czasie z masowym szczepieniem, Ministerstwo Zdrowia nie odstąpiło od swych planów: 25 stycznia ogłoszono trzeci etap. W ten sposób ostatecznie podważono zaufanie do szczepień zarówno ze strony rodziców, jak i w kręgach medycznych. Trudno znaleźć placówkę lub organizację społeczną, która zrobiłaby to lepiej, niż samo Ministerstwo Zdrowia.
Wybrano niezwykle „stosowny” czas. Następnego dnia ogłoszono epidemię grypy – próg zachorowań na grypę i przeziębienia wirusowe został przekroczony w 20 okręgach.
Pierwszy zgon w wyniku grypy odnotowano już w grudniu. W styczniu o pomoc medyczną codziennie zwracały się dziesiątki tysięcy pacjentów, liczba ofiar grypy i przeziębień gwałtownie wzrosła. 12 000 szkół w całym kraju zamknięto na kwarantannę. Spośród 3,5 mln chorych na grypę i przeziębienia ponad 60 proc. stanowiły dzieci.
Nikt – ani doświadczony lekarz, ani nawet najbardziej troskliwa matka nie jest w stanie w takich warunkach dokładnie powiedzieć, czy dziecko jest dzisiaj zdrowe, czy wieczorem podwyższy się temperatura (w dniu szczepienia chłopiec z Białej Cerkwi, zgodnie z notatką w karcie medycznej, był zdrowy). Jak doniesiono w Instytucie imienia Gromaszewskiego, w czasie wybuchu epidemii grypy wstrzymuje się wszelkie szczepienia, rutynowe, a tym bardziej masowe. Informację tę potwierdzili również specjaliści SANEPIDU, podkreślając, że działanie dwóch wirusów – grypy i polio, może doprowadzić w dziecięcym organizmie do nieprzewidywalnych skutków.
Jednak kierownictwo Ministerstwa Zdrowia nie widzi powodu do odwoływania masowych szczepień. Nawet w warunkach epidemii. Dzieci, które wróciły do szkoły po kwarantannie, przynoszą do domu karteczki z grafikiem szczepień. Stołeczni lekarze narzekają na nacisk kierownictwa, które wymaga wykonania planu, nie chcąc słyszeć o jakiejkolwiek epidemii grypy. Wielu lekarzy zadaje sobie pytanie: kto okaże się odpowiedzialnym, jeśli nie daj Bóg, coś się zdarzy?
Wszczęte w grudniu dochodzenie prokuratorskie najwidoczniej było lekcją dla kierownictwa Ministerstwa Zdrowia. Odpowiedzialnością za przebieg trzeciego etapu szczepień obciążono urzędników miejscowych, którym dano prawo decydowania, kiedy i jak prowadzić szczepienia. Najważniejsze, by wyszczepialność nie była mniejsza niż 95 proc.
http://racurs.ua/1093-kto-stanet-strelochnikom-v-istorii-s-vakcinoy-protiv-poliomielita