Szczepionki istnieją już od ponad dwóch wieków i przez cały ten czas nie cichną spory co do skuteczności i nieszkodliwości ich stosowania. W naszym kraju powstała przy tym przestępcza tradycja szczepienia „wszystkich z rzędu, ze względu na wygodę organizacyjną”, co prowadzi do opłakanych efektów, w postaci 80–85 procent „prawidłowo i terminowo” zaszczepionych dzieci chorych na błonicę. Gruźlica też nie chce dać się „zlikwidować”, mimo bezprawnej „usługi” medycznej świadczonej na oddziałach położniczych naszym noworodkom przy pomocy szczepionki BCG w pierwszych dniach ich życia.
Szczególne obawy wywołują fakty świadczące o prowadzonych na naszych dzieciach „zakrojonych na szeroką skalę testach bezpieczeństwa” nowych szczepionek pod szlachetnym płaszczykiem „kalendarza szczepień”.
Likwidacja choroby – to niewdzięczna praca, praktycznie niewykonalna ze względu na swą nieprzewidywalność, a nawet niebezpieczna: „Zniszczyć i nie oczekiwać ciosu w odpowiedzi... nie zastanawiając się, czy zwolnionego miejsca nie zajmą inne znacznie bardziej agresywne mikroorganizmy?” – ostrzegał twórca anatoksyny błonicy Gaston Ramon. „Zajmują” to miejsce – i to jeszcze jak! – agresywne paciorkowce, nowe szczepy prątka gruźlicy wywołujące gruźlicę kości, stawów, skóry, jelit, układu moczowo-płciowego wśród „prawidłowo” zaszczepionych przeciw gruźlicy szczepionką BCG; różne zapalenia wątroby i wirusy opryszczki itd. W Rosji profilaktyką szczepień chorób zakaźnych nadal zajmują się „odgórnie” urzędnicy-epidemiolodzy i lekarze Sanepidu, którzy absolutnie nie mają pojęcia o immunologii. A przecież powierzono im całkiem inne obowiązki... „Oddolnie” za wyszczepialność odpowiadają „stymulowani ekonomicznie” miejscowi pediatrzy, którzy, jak wynika z ostatnich 15 lat kontaktów z nimi, nic nie wiedzą o immunologicznych aspektach chorób zakaźnych, w ogóle nie kojarząc chorób zakaźnych oraz szczepień z układem immunologicznym. Pojęcie o szczepionkach mają dość prymitywne, a przy tym całkiem konkretne: wypełniać decyzję o wyszczepialności – i to wszystko, czego od nich, ich zdaniem, się wymaga.
Należałoby doprowadzić do tego, by lekarz interweniujący w układ immunologiczny miał uprawnienia z dziedziny immunologii! Jestem pewna, że żaden pediatra ani lekarz Sanepidu nie ma takich uprawnień. Jeszcze 100 lat temu pediatrzy byli „elitą” zawodu lekarskiego. W chwili obecnej gruntownie wykształcony pediatra to rzadkość. Pediatrzy powinni łączyć wiedzę z wielu dziedzin i dyscyplin. Pediatrów jest wielu, i właśnie ten wskaźnik liczbowy w kraju, w którym mieszkaliśmy, zawsze był najważniejszy, a o jakość niezbyt się troszczono. Poza tym kwalifikacje lekarzy dziecięcych często są niewielkie, system organizacji ich pracy jest mało skuteczny. Dziecięca służba zdrowia stoi u nas na niskim poziomie. W wielu krajach istnieją stowarzyszenia pomagające rozwiązywać konflikty między urzędnikami i rodzicami odmawiającymi poddawania swych dzieci masowym szczepieniom przewidzianym w kalendarzu szczepień. W stowarzyszeniach działają specjaliści z różnych dyscyplin: mikrobiologii (wirusolodzy i bakteriolodzy), immunolodzy, pediatrzy, genetycy, psycholodzy, a także prawnicy, pedagodzy i młodzi rodzice. Takie organizacje pomagają rodzicom, nastolatkom i dorosłej ludności w podejmowaniu zasadnych, opartych na wiedzy decyzji odnośnie do szczepień lub rezygnacji z nich, a także informują o faktycznej sytuacji sanitarno-epidemiologicznej w określonym regionie i placówkach takich jak szkoły, przedszkola itd.
Złudzenie, że wszystkie czynniki zakaźne zostaną pokonane i wystarczy tylko szczepić „wszystkich z rzędu”, czyli na jeden problem jest jedno rozwiązanie, rodzi przestępcze podejście do tej profilaktycznej interwencji medycznej w naturę człowieka. Jednak właśnie taki system „podyktowany wygodą organizacyjną” nadal propagowany jest przez armię lekarzy i urzędników służby zdrowia, którzy tak czy inaczej związani są ze szczepionkami, lecz nie z wakcynologią i podstawami immunologii. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że niezależnie od tego, jak spektakularne były unikalne wydarzenia sprzed 200 lat, do mieszkańców naszego państwa dotarła tylko półprawda. W rzeczywistości wyłącznie ogół działań przeciwepidemicznych, profesjonalizm i wykorzystanie osiągnięć współczesnej immunologii, która istnieje od ponad 50 lat, może rozwiązać problem ochrony przeciw chorobom zakaźnym. Wyłącznie w ten sposób można stworzyć dobrostan sanitarno-epidemiologiczny ludności i państwa jako takiego.
Nie da się „zlikwidować” ani jednej choroby zakaźnej wyłącznie przy pomocy szczepionek. To nieprawda, że jeśli się zaszczepisz, będziesz bezpieczny i bezpieczne będzie twe otoczenie. Nazwanie takiego myślenia mitem – to za mało. Jest to utopia o kolejnym powszechnym szczęściu i świecie bez infekcji osiągniętym rzekomo wyłącznie przy pomocy szczepionek. Dochodzi do diabolicznego opętania: bez szczepionki dziecko jest niepełnowartościowe, chociaż w rzeczywistości jest dokładnie na odwrót. Przy błonicy, w przypadku cyrkulacji czynnika chorobotwórczego wśród ludności, występuje zjawisko „codziennej” immunizacji, czyli powstawania odporności drogą naturalną, bez zauważalnego zachorowania. Dlatego również dorośli powinni móc się szczepić wyłącznie po zdiagnozowaniu – dokładnym wywiadzie lekarskim i badaniu. Diagnostyka, to filtr wykrywający i odsiewający osoby, których nie trzeba szczepić, a takich jest niemało. Tymczasem nasz system szczepień obniża poziom posiadanych przeciwciał (usuwa ochronę) i „obnaża” ludzi podatnych na kontakt z błonicą. Nie każdy rodzic i nie wszyscy lekarze wiedzą, że dziecięca niepełnosprawność – zaburzenia aparatu oporowo-ruchowego lub czynności nerek – może być skutkiem nieuzasadnionego podawania szczepionki. Nie wolno nie uwzględniać jeszcze jednej okoliczności – negatywnego wpływu anatoksyn na siebie nawzajem w składzie skojarzonych szczepionek typu DTP. Problem ten rozważany jest od wielu lat, ponieważ dowiedziono konkurencji antygenowej między anatoksyną błonicy i tężca przy jednoczesnym ich podaniu, a poza tym podanie anatoksyny krztuśca „zarówno w jednej strzykawce, jak i w oddzielnych zastrzykach, przeszkadza w wytworzeniu odporności podczas szczepienia”. W naszym kraju nie wspomina się o tych faktach na etapie produkcji szczepionek ani podczas ich kontroli, a tym bardziej w trakcie szczepień.
Szczepionki będące efektem rekombinacji i inżynierii genetycznej to nowe produkty w dziedzinie profilaktyki chorób zakaźnych. Przykładem takiej szczepionki jest szczepionka przeciw WZW-B. Uzbrojeni w metody inżynierii genetycznej biolodzy medyczni uzyskali bezpośredni dostęp do genomu. Teraz można wbudowywać geny, usuwać je lub podwajać. Na przykład gen jednego organizmu można wbudować do genomu innego. Podobne przeniesienie informacji genetycznej może pokonać nawet dystans ewolucyjny dzielący człowieka i bakterię. Molekuły DNA można pociąć na poszczególne fragmenty przy pomocy specyficznych enzymów i wprowadzić te fragmenty do innych komórek. Stało się możliwe włączenie do komórek bakterii genów innych organizmów, w tym również genów odpowiedzialnych za syntezę białek. W ten sposób we współczesnych warunkach uzyskuje się znaczną ilość interferonu, insuliny i innych preparatów biologicznych. Tą samą drogą uzyskano szczepionkę przeciw WZW-B.
Gen wirusa zapalenia wątroby wbudowano do komórki drożdży [Saccharomices cerevisie – dop. red.]. Jak wszystko, co nowe, tym bardziej środek będący efektem inżynierii genetycznej przeznaczony do podawania pozajelitowego (u nas znów – podawany masowo trzy godziny po narodzinach dziecka!), szczepionka ta wymaga przeprowadzenia długotrwałych obserwacji – mowa o „zakrojonych na szeroką skalę testach na dzieciach”. Z wielu publikacji wynika, że „obserwacje są dokładniejsze i cenniejsze, jeśli prowadzi się je w okresach masowych kampanii szczepień. Podczas takich kampanii przez krótki czas szczepi się znaczną liczbę dzieci. Pojawienie się w tym okresie grupy określonych syndromów patologicznych świadczy z reguły o ich związku przyczynowym ze szczepieniem”.
Pod pojęciem określonego syndromu patologicznego może kryć się zarówno krótkotrwała gorączka i kaszel, jak i całkowity lub częściowy paraliż albo niedorozwój umysłowy. Oprócz szczepionki Engerix-B za równie bezpieczną i skuteczną uznano szczepionkę przeciw WZW-B produkcji koreańskiej, intensywnie narzucaną naszemu krajowi przez pewną francuską firmę. Szczepionki modyfikowane genetycznie to jeszcze jeden środek profilaktyczny z wieloma niewiadomymi. Nasz kraj nie jest w stanie sprawdzić bezpieczeństwa tych produktów w związku z brakiem odpowiedniej bazy doświadczalnej. Nie jesteśmy w stanie odpowiednio skontrolować nabywanych szczepionek, ani stworzyć warunków do produkcji własnych bezpiecznych preparatów. Sprawdzanie rekombinowanych preparatów leczniczych to eksperyment wymagający najnowszej technologii i ogromnych nakładów finansowych. Niestety pod tym względem dalecy jesteśmy od poziomu przodujących laboratoriów świata i praktycznie w ogóle nie jesteśmy nastawieni na kontrolę podobnych produktów. W związku z tym w Rosji i na Ukrainie rejestruje się wszystko to, co nie przeszło badań klinicznych u zagranicznych producentów szczepionek, lub przeszło próby, lecz w niewystarczającym zakresie. Stąd ogromna liczba szczepionek pochodzących od różnych dobroczyńców, „chcących pomóc Rosji” i przywożących nam technologie nie jutra, nie dnia dzisiejszego, lecz z przedwczoraj – faktyczne odpady współczesnej produkcji, lub szczepionki, które trzeba wypróbować przy pomocy „zakrojonych na szeroką skalę eksperymentów na dzieciach”. Najczęściej nazywa się to „zakrojonymi na szeroką skalę obserwacjami”, a zadanie jest jedno – doświadczenia na naszych dzieciach!
Wydawałoby się, że bezsensowne i niemoralne jest sprawdzanie bezpieczeństwa soli rtęci dla osesków, kiedy powszechnie znane są skutki ich działania na organizm dorosłego człowieka. Przypominam, że sole rtęci są groźniejsze niż sama rtęć. Jednak krajowa szczepionka DTP zawierająca 100 mikrogramów tiomersalu na ml i 500 mikrogramów formaliny (silnego mutagenu i alergenu) stosowana jest od około 40 lat. Do właściwości alergennych formaliny należą: obrzęk naczynioworuchowy, pokrzywka, przewlekły katar, astmatyczne zapalenie oskrzeli, astma oskrzelowa, alergiczne zapalenie błony śluzowej żołądka, zapalenie pęcherzyka żółciowego, zapalenie jelita, zaczerwienienie i pęknięcia skóry. Wszystko to zauważają pediatrzy od ponad 40 lat, lecz statystyka jest utajniona przed opinią publiczną za żelaznymi drzwiami. Tysiące dzieci cierpią przez dziesiątki lat, lecz urzędnicy medyczni nie chcą mieć z tym nic wspólnego. Brak jakichkolwiek danych na temat jednoczesnego działania tiomersalu i formaliny, nikt nigdy nie badał tego połączenia na młodych zwierzętach pod kątem bezpośrednich reakcji i odroczonych skutków ujawniających się u nastolatków.
Firmy ostrzegają w ulotkach, a co za tym idzie, nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za działania naszych szczepieniowców i kontrolerów w naszym kraju! W naszym kraju trwają wieloletnie „zakrojone na szeroką skalę eksperymenty” na naszych dzieciach w celu wykrycia rozwoju różnorodnych syndromów patologicznych. Codziennie do tej krwawej machiny wrzuca się nowe niewinne niemowlęta (o ile uniknęły aborcji), zapełniając szeregi inwalidów i ich nieszczęsnych rodziców, niepodejrzewających prawdziwej przyczyny cierpień ich pociech. Starannie przygotowana i przeprowadzana „kampania zastraszania ludności” epidemiami błonicy, gruźlicy, grypy i zakazywanie przyjmowania do przedszkola i szkoły dzieci niezaszczepionych nie pozostawiają rodzicom żadnych szans. Nie wolno dopuścić, by tylko firmy i niekompetentni szczepieniowcy korporacyjnie decydowali o losie naszych dzieci. Nigdzie na świecie nie prowadzi się szczepień noworodków przy pomocy BCG, więc w Rosji i na Ukrainie stanowi to ewidentny eksperyment, ponieważ „prowadzi się ocenę skuteczności skojarzonej immunizacji noworodków przeciw WZW-B, gruźlicy na tle masowych szczepień” (czegoś takiego nie ma nigdzie na świecie, ponieważ nie szczepi się noworodków BCG!). To niewiarygodnie wielkie obciążenie organizmu noworodków! Jest to eksperyment, „zakrojone na szeroką skalę szczepienia w celu wykrycia syndromów patologicznych” – w największym państwie, które udostępniło do takich obserwacji nieograniczoną liczbę własnych dzieci... nie informując o tym rodziców! Do tego „patologiczne syndromy” mogą ujawnić się po roku, po pięciu latach, a nawet znacznie później. Istnieją dane, że szczepionka po 20 latach może wywołać marskość wątroby.
Jakie komponenty wchodzą w skład szczepionki Engerix-B?
Baza preparatu – „zmodyfikowane” drożdże piekarskie, „powszechnie stosowane do wypieku chleba i produkcji piwa”. Ewidentnie pominięto tu słowo „genetycznie” zmodyfikowane – najwidoczniej w związku z tym, że to połączenie słów wystarczająco już wystraszyło ludzi na przykładzie soi, ziemniaka i kukurydzy importowanych z zagranicy. Produkt zmodyfikowany genetycznie łączy w sobie cechy wchodzących w niego składników, prowadzących po zastosowaniu do nieprzewidywalnych skutków. Co ukryli inżynierowie genetyczni w komórce drożdży oprócz wirusa zapalenia wątroby typu B? Można tam podłączyć gen HIV lub gen dowolnego schorzenia onkologicznego.
Wodorotlenek glinu. Należy tu podkreślić, że od wielu dziesiątków lat nie zaleca się stosowania tego adiuwantu do szczepienia dzieci.
Tiomersal – organiczna sól rtęci, o której zgubnym wpływie na ośrodkowy układ nerwowy wiadomo już od dawna; należy do pestycydów.
Polisorbat 80 (nie uściślono, co to takiego).
To rodzice powinni decydować, czy szczepić bez badania, czy podawać preparat z taką ilością przeciwwskazań. Jest to prawo rodziców, którzy powinni wiedzieć, na co się decydują, jeśli ich dziecko nie zostanie przebadane. Lekarze mają obowiązek informowania o występujących przeciwwskazaniach, braku służb diagnostycznych, składzie szczepionek również dorosłej ludności szczepionej zgodnie z dyrektywami i zarządzeniami, i nie zmuszać groźbami oraz zastraszaniem do poddawania się „profilaktycznym” zastrzykom.
Wszystkie noworodki poddawane szczepieniom powinny wcześniej przejść badanie immunologiczne w celu wykrycia niedoborów odporności na jakąś chorobę. Jest to przedsięwzięcie drogie i kłopotliwe, i może zostać przeprowadzone wyłącznie w „elitarnych” placówkach resortowych.
Na zwykłym oddziale położniczym nikt nie będzie się tym zajmował. A to znaczy, że noworodki z niedoborem odporności, podatne na gruźlicę, lecz niezbadane „dogłębnie”, skazane są na mnóstwo powikłań po podaniu im szczepionki BCG. Do powikłań należą zaburzenia aparatu oporowo-ruchowego lub uogólnienie procesu gruźliczego – zachorowanie na gruźlicę.
W ten sposób roznosimy gruźlicę, zaczynając od oddziałów położniczych, szczepiąc dzieci osłabione immunologicznie i podatne na gruźlicę. Gruźlica objawia się w różnych postaciach i w różnym czasie – indywidualność również tutaj odgrywa jedną z najważniejszych ról.
Szczepienie dzieci z kłębuszkowym zapaleniem nerek jest nie mniejszym przestępstwem. Krajowi pediatrzy w ciągu 25 lat obserwowali rozwój kłębuszkowego zapalenia nerek (słabo poddającego się leczeniu zapalenia nerek o skomplikowanej naturze) jako powikłania poszczepiennego w reakcji na DTP i jej „osłabione” wersje.
Obserwowali, odnotowywali rozwój powikłań i następującą po nich niepełnosprawność dzieci w ciągu 25 lat... i milczeli, nie podejmując żadnych zasadniczych działań.
„Co my wyprawiamy – piszą do mnie lekarze ze wszystkich regionów – lepiej nie szczepić, niż szkodzić zdrowiu dziecka. Nieokiełznanym szczepieniem w takiej postaci, jak obecnie, przeprowadzamy zakrojony na szeroką skalę eksperyment na naszym narodzie, absolutnie nie zastanawiając się, że już doprowadziło to do katastrofy zdrowotnej”.
Zgodnie ze specjalistyczną literaturą immunologiczną wszystko, co wymieniłam wyżej, to dodatkowe potwierdzenie tego, że wszystkie nasze dzieci włącznie ze starszymi grupami wiekowymi cierpią na wtórny niedobór odporności.
Po szczepieniu dzieci ze stanami niedoboru odporności lub jakąkolwiek niewydolnością układu immunologicznego rozwija się „choroba poszczepienna” – postępująca choroba zakaźna odpowiadająca zastosowanej szczepionce.
Naturalnie wynika z tego, że powinnością każdego szczepieniowca jest odpowiednio wczesne postawienie diagnozy, rozpoznanie choroby przed szczepieniem, by zdecydować, czy szczepionka będzie ratunkiem podczas kolejnego kontaktu z czynnikiem chorobotwórczym, czy spowoduje jeszcze większe spustoszenie zdrowia!
Specjaliści dzielą się swymi obserwacjami: „U niektórych zaszczepionych zamiast niepodatności, po zakażeniu rozwija się choroba infekcyjna przebiegająca w cięższej postaci niż u niezaszczepionych – jest to zespół paraliżu układu immunologicznego”.
Innymi słowy dzieci chorują na cięższą postać tej choroby zakaźnej, przed którą ratuje się je szczepionką. Oznacza to, że nie dochodzi do ochrony organizmu.
Obecnie ustalono, że wiele immunostymulatorów o zwiększonej aktywności, wśród których jest BCG i pochodne anatoksyny błoniczej, jest w stanie wywołać ciężką patologię układu immunologicznego. Jednak, jak wiadomo, w Rosji kontynuuje się masowe ich stosowanie w praktyce pediatrycznej.
Wiele obserwacji i publikacji dotyczących problemu powikłań poszczepiennych stanowi dla ludności tabu. Uważa się nie tylko za niecelowe, lecz za niemal przestępcze uświadamianie szczepionych, opinii publicznej i specjalistów w innych dziedzinach medycyny o mnóstwie powikłań.
Znaczną część doniesień o dziecięcej niepełnosprawności – skutkach szczepień – przechowuje się jako instrukcję do użytku wewnętrznego. Taka informacja dostępna jest wyłącznie dla niektórych pracowników Ministerstwa Zdrowia, Naczelnego Lekarza SANEPIDU i niewielu szczepieniowców posiadających „specjalny dostęp”...
Dawny ZSRR z nawiązką wykonał wszystkie dyrektywy, wprowadzając masowość planowych szczepionek i proklamując takie podejście jako „jedyne na świecie, oryginalne, występujące wyłącznie w ZSRR”.
Bez względu na występowanie przeciwwskazań wymienionych w ulotkach do wszystkich szczepionek, absolutnie nie uwzględnia się ich przed wykonaniem szczepienia. Immunolodzy nie są obecni w żadnym z istniejących gabinetów szczepień, mimo że wymaga tego Zarządzenie Ministerstwa Zdrowia nr 260 z 1960 roku.
Z kolei „immunolodzy”, którzy zaczęli pojawiać się w ciągu ostatnich trzech lat w takich gabinetach, ustalają „zdrowie immunologiczne” dzieci wyłącznie... na oko. To nie jest immunologia!
Pod przykrywką „planowych”, czyli zgodnych z kalendarzem szczepień we współczesnej Rosji, wciąż odbywają się eksperymenty na dzieciach sprawdzające bezpieczeństwo nowych szczepionek. Zastraszanie, chamstwo i zmuszanie do szczepień ze strony personelu medycznego wciąż trwa.
Wiodące państwa świata zrezygnowały ze szczepień noworodków i osesków żywymi szczepionkami przeciw gruźlicy i polio. Jednak nasi rodzice są pozbawieni prawa do samodzielnego decydowania, czy chronić zdrowie swych dzieci, czy okaleczać je, bezmyślnie przyjmując zalecenia szczepieniowców, którzy, podobnie jak firmy produkujące szczepionki, interesują się tylko zbytem materiału szczepionkowego.
W archiwum Ministerstwa Zdrowia są pewne dokumenty świadczące o tym, że główni specjaliści wiedzą, że BCG może być przyczyną pewnych chorób. Na przykład w zaświadczeniu Głównego Pulmonologa Federacji Rosyjskiej W. Aksjonowej mowa jest o dochodzeniu w sprawie przyczyn zarażenia gruźlicą kości u noworodków.
Analogiczne dane o zarażeniu BCG wykryto także w Państwowym Naukowym Instytucie Badawczym. Wysocy urzędnicy różnych szczebli uważają, że BCG może zarażać!!! I wywołuje to dodatkowe obawy, ponieważ popełniają oni przestępstwo:
a) Wiedzą o takich skutkach – zarażeniach szczepionką BCG, lecz nie piszą o tym ani w ulotkach do szczepionek, ani w katalogach leków.
b) Nadal stosują BCG (jako czynnik zakażający!), podając tę szczepionkę noworodkom.
c) Prowadzą te działania masowo na oddziałach położniczych! (Urzędników tych charakteryzuje całkowity brak logiki – zwykłej ludzkiej i lekarskiej).
Przeanalizujmy powikłania, niecodzienne reakcje i inne procesy patologiczne zachodzące po szczepieniu dzieci DTP.
Należą do nich: uporczywy przenikliwy krzyk, zapalenie mózgu, zespól drgawkowy bez gorączki, zespół drgawkowy z gorączką, encefalopatia (dłuższe stany drgawkowe, niekiedy z objawami ogniskowymi), poszczepienne zapalenie mózgu, reakcje (powikłania) z porażeniem różnych narządów (nerek, stawów, serca, układu pokarmowego i innych), reakcje (powikłania) o charakterze alergicznym, zespół astmatyczny, podgłośniowe zapalenie krtani, pękanie naczyń krwionośnych, stany toksyczno-alergiczne, stany zapaści, wstrząs anafilaktyczny, nagła śmierć.
Uporczywy przenikliwy krzyk, to oznaka porażenia ośrodkowego układu nerwowego. Charakteryzuje się wczesną manifestacją zaburzeń neurologicznych, które patogenetycznie uwarunkowane są przez neurotoksykozę, przez co w obrazie klinicznym dominują ogólne objawy mózgowe: spowolnienie, senność, słabe przybieranie na wadze, zaburzenia oddechowe, drgawki toniczne i inne.
Rozstrój czynności nerwów czaszkowych przejawia się w postaci przemijającego zeza, obniżenia napięcia mięśni. Jednak pierwszymi objawami zaburzenia ośrodkowego układu nerwowego mogą być drgawki.
Encefalopatia – choroba mózgu charakteryzująca się zmianami zanikowymi. Dla encefalopatii charakterystyczna jest krótkotrwała utrata pamięci, krótkotrwałe lub trwające długo drgawki.
Zapalenie mózgu – u podstaw poszczepiennych zapaleń mózgu leży reakcja alergiczna wyrażająca się w porażeniu naczyń mózgowych z powstawaniem wielu krwotoków, obrzęku mózgu. Pierwsze objawy choroby zazwyczaj występują do 12 dnia po szczepieniu, proces umiejscawia się najczęściej w substancji białej mózgu i rdzenia kręgowego.
Poszczepienne zapalenia mózgu najczęściej pojawiają się u dzieci szczepionych pierwszy raz. Chorobie towarzyszy gwałtowny wzrost temperatury do 39–40 stopni, ból głowy, wymioty, utrata przytomności i drgawki. Klinicznemu wyzdrowieniu może towarzyszyć zaburzenie koordynacji ruchów, paraliż i niedowład, które stopniowo zanikają.
A oto jak przebiegają reakcje na szczepionkę przeciw WZW typu B. W miejscu iniekcji – ból, zaczerwienienie, zgrubienie. W całym organizmie – zmęczenie, gorączka, niedomaganie, objawy przypominające przeziębienie. Zawroty głowy, ból głowy, spontanicznie pojawiające się nieprzyjemne mrowienie, ukłucia, pieczenie. Mdłości, wymioty, biegunka, bóle w okolicy jamy brzusznej. Zaburzenie czynności wątroby. Wysypka, świąd, pokrzywka. Możliwa jest encefalopatia, zapalenie mózgu, zapalenie opon mózgowych, zapalenie stawów, skurcze oskrzeli.
Doniesienia o dość obszernym zestawie powikłań po szczepionce będącej efektem inżynierii genetycznej pochodzą z instrukcji do Engerix-B – rekombinowanej szczepionki przeciw WZW-B. Ulotka bez przeszkód była kolportowana przez przedstawicieli firmy SmithKline Beecham na kongresach „Człowiek i lekarstwo” w latach 1998–2000.
Innymi słowy, w odróżnieniu od rosyjskich medyków przekonujących naszych obywateli co do „absolutnej nieszkodliwości” szczepionek, nawet producent nie ukrywa charakteru powikłań mogących pojawić się na skutek podania szczepionki będącej efektem inżynierii genetycznej. Tak więc zdanie: „Preparat odpowiada wymaganiom WHO” nie oznacza, że bezpieczeństwo jest gwarantowane.
Problemy związane ze stosowaniem najnowszej rekombinowanej szczepionki przeciw WZW-B mogą być dość duże, podobnie jak odroczone skutki w związku z ich niejasnością i nieprzewidywalnością, nie tylko dla zdrowia współczesnych dzieci, lecz także dla kolejnych pokoleń.
Dane „o braku powikłań poszczepiennych” po szczepionce przeciw WZW-B zostały całkowicie sfałszowane. Potwierdzają to listy trafiające do Komitetu Bioetyki przy Rosyjskiej Akademii Nauk, do radia i telewizji, informujące o powikłaniach u dzieci po podaniu tej szczepionki. Listy te można by zebrać w pokaźny tom. Przytaczam tylko niektóre listy rodziców, których dzieci stały się niepełnosprawne lub zmarły po szczepieniu.
„Telefonowałem już wcześniej do pani i sądzę, że zainteresuje się pani bardzo ciekawym dokumentem będącym obecnie przedmiotem zainteresowania pracowników Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Na terenie Karelii stosuje się szczepionkę nieznanego pochodzenia przeciw WZW-B. Poza tym podawana jest ona wszystkim dzieciom pięć godzin po urodzeniu. Teraz nasze dziecko jest w znacznym stopniu niepełnosprawne. Będziemy szukać winnych i mamy nadzieję na pani pomoc. Załączamy dokumenty...”.
Karelia, Pitkiaranta
„Po szczepieniu przeciw WZW-B trafiały do nas dzieci całymi grupami – z różnymi diagnozami, lecz lekarze mówią: „Szczepionka jest pożyteczna i nie wywołuje żadnych powikłań”. Krasnojarsk”.
Lekarze mówią nieprawdę, ponieważ po tej szczepionce znane są poważne powikłania – nie mniej poważne niż po BCG i DTP.
A teraz współczesna pediatria, nie wyciągając wniosków z wieloletnich szczepień i wielkiej liczby powikłań poszczepiennych, obiera za cel szczepienie dzieci z zaburzeniami stanu zdrowia.
Nie mając wyrobionego własnego punktu widzenia, kierując się rekomendacjami amerykańskich organizacji „naukowych” i „społecznych”, stosujemy coś, co przeznaczone jest do doświadczeń prowadzonych w Rosji. Takie podejście nie jest przypadkowe, albowiem mając jedynie cztery–pięć procent zdrowych noworodków trudno zarobić na szczepieniu tak niewielkiej liczby dzieci. Trzeba więc poszerzyć grupę docelową, stosując wszelkie możliwe sztuczki. Interwencja „zagranicznych specjalistów” jest całkiem zrozumiała, gdyż załamanie zdrowia narodu za pośrednictwem szczepień to tylko jeden z wielu frontów niewypowiedzianej wojny z Rosją i jej narodem.
W latach sześćdziesiątych dowiedziono wpływu DTP na zwiększenie podatności organizmu dziecięcego na grypę i inne choroby dróg oddechowych. W ciągu dwóch miesięcy wśród zaszczepionych odnotowano dwa razy większą liczbę zachorowań niż wśród dzieci, które nie otrzymały wcześniej szczepionki.
Diagnoza kliniczna – grypa, nieżyt górnych dróg oddechowych, infekcja oddechowa, angina kataralna. Rezultaty obserwacji dały podstawy, by przypuszczać, że po podaniu BCG lub DTP zwiększa się wrażliwość nie tylko na grypę, lecz także na inne infekcje.
Społeczność medyczna USA zwróciła uwagę na niebezpieczeństwo porażeń neurologicznych na skutek podawania szczepionki przeciw krztuścowi i różyczce i stosowania potrójnej szczepionki (przeciw błonicy, krztuścowi i tężcowi – DTP). Mimo że wcześniej większość lekarzy nie przyjmowało do wiadomości tego zagrożenia, obecnie specjaliści przyznają, że występuje.
W literaturze medycznej wylicza się ponad tysiąc porażeń klinicznych na skutek szczepienia przeciw krztuścowi. Szczepionka przeciw krztuścowi zawiera znaczną ilość toksyny krztuścowej i endotoksyny. Poziom endotoksyny w tej szczepionce jest 672,5 razy wyższy niż w szczepionce eksperymentalnej podawanej ochotnikom podczas testów. To samo dotyczy DTP – znamy 141 przypadków porażenia tą szczepionką włącznie z 12 zgonami.
Komitet Bioetyki Rosyjskiej Akademii Nauk dysponuje ogromną liczbą listów od rodziców, których dzieci trafiły do klinik neurologicznych po szczepieniu. Niestety wciąż wielu rodziców rozbrojonych władczym rozkazującym tonem pracowników medycznych przyjmuje tę „pomoc” bezkrytycznie jako coś koniecznego dla ich dziecka, dokonując gwałtu na własnych pociechach przy udziale miejscowych i szkolnych szczepieniowców oraz reszty sługusów „ochronki zdrowia”.
Lekarz nie ma prawa niczego nakazywać!
Może on co najwyżej w zrozumiałej formie wyłożyć wszystkie argumenty „za” i „przeciw” szczepionkom w konkretnej sytuacji i dopiero potem, wraz z rodzicami, podjąć decyzję odnośnie do tej interwencji medycznej.
Galina Pietrowna Czerwońska, profesor wirusolog z wieloletnim stażem, członek Komitetu Etyki przy Parlamencie Federacji Rosyjskiej.
Artykuł opublikowano w czasopiśmie „Młoda gwardia”. Oryginał dostępny jest na stronie internetowej http://duhpage.sed.lg.ua/Health/Privivki/11.htm