Artykuł dotyczy odkrycia przez mikrobiolog Judy Mikovitz skażenia szczepionek retrowirusem XMRV i książki, która powstała na temat chorób z nim związanych. O skażeniu tym i próbach jego nagłośnienia naukowiec ta opowiada w tym filmie.
Czy wiesz, jak to jest natknąć się na naukową historię stulecia? Jest to jednocześnie ekscytujące i przerażające doświadczenie. Dla osób, które mnie nie znają, jestem nauczycielem nauk ścisłych, adwokatem i tatą dziecka z autyzmem. Autyzm mojej córki sprawił, że zostałem działaczem społecznym i napisałem wiele artykułów dla bloga „Wiek autyzmu” (ang. The Age of Autism), próbując dowiedzieć się, na co nauka daje nadzieję mojej córce, jeśli chodzi o leczenie i wyjaśnienie tego, co się jej przydarzyło.
W 2009 r. natknąłem się na wywiad z dr Judy Mikovits przeprowadzony w programie telewizyjnym nadawanym w stanie Nevada, „Nevada Newsmakers”. Mikovits mówiła o publikacji swojego artykułu w czasopiśmie Science. Wykazała w nim, że odkryty niedawno gammaretrowirus XMRV (nazwa naukowa: wirus wykazujący podobieństwo do ksenotropowego mysiego wirusa białaczkowego, ang. Xenotropic Murine Related Virus) został wykryty u 67% pacjentów z zespołem chronicznego zmęczenia i u 3,75% zdrowych pacjentów.
Jeśli te odkrycia się potwierdzą, będzie to oznaczało, że pacjenci, którzy od dziesięcioleci byli zbywani przez medyczną społeczność stawiającą im takie diagnozy, jak „grypa yuppie” czy też „histeryczne kobiety typu A”, których zdrowie pewnego dnia się załamało, cierpią z powodu czegoś bardzo podobnego do wirusa HIV/AIDS. Liczba 3,75% oznacza z kolei, że około dziesięciu milionów Amerykanów jest nosicielami retrowirusa o nieznanym potencjale patogennym.
Potem dr Mikovits zaczęła mówić o potencjalnym związku z autyzmem, ponieważ jej zespół przeprowadził wstępne badania naukowe na ten temat.
Oto, co powiedziała we wspomnianym programie telewizyjnym:
„Zawsze istnieje hipoteza, że moje dziecko było zdrowe, potem zachorowało, a następnie zapadło na autyzm. To ciekawe, więc pozwolę sobie pospekulować trochę na ten temat.
Nasze odkrycie może wyjaśnić, dlaczego niektóre szczepionki powodują autyzm u niektórych dzieci, ponieważ opisane wirusy żyją i dzielą się w limfocytach, komórkach typu B i T układu odpornościowego. Kiedy podaje się szczepionkę, powoduje się też nadprodukcję limfocytów B i T. Takie jest zadanie szczepionki”.
Cóż, jeśli jest się żywicielem jednego wirusa, a następnie replikuje go na potęgę, to zaburza się równowagę między odpowiedzią immunologiczną a wirusami. Możliwe jest więc, że ktoś był już nosicielem wirusa, lecz chorobę wywołało dopiero namnożenie wirusów na skutek podania szczepionki. Wówczas układ odpornościowy przestał sobie radzić z kontrolowaniem tej infekcji i nastąpił niedobór odporności.
To przykuło moją uwagę. Będąc dociekliwą osobą i pragnąc dowiedzieć się, czy taka teoria ma sens, zadzwoniłem do zespołu ds. AIDS u dzieci na Uniwersytecie Kalifornijskim. Połączono mnie z ich rzecznikiem prasowym. Nawiązałem do teorii związku między retrowirusami a autyzmem i zapytałem czy są dostępne jakieś badania w tym kierunku, a także o przemyślenia na temat ewentualnego stosowania terapii przeciwretrowirusowej w przypadku wykrycia retrowirusa.
Nie na to jednak zwrócił uwagę pracownik uniwersytetu. Natychmiast stwierdził mniej więcej tak: „Cóż, to może wyjaśniać, dlaczego szczepionki mogą prowadzić do autyzmu”.
Gdybym był postacią z kreskówki, to w tym momencie właśnie moja głowa eksplodowałaby. W rzeczywistości zachowałem spokój i dopytałem: „Czy mógłby pan to wyjaśnić?”.
Odpowiedział, że podobne zjawisko poznali – i podejmowali odpowiednie działania – w leczeniu HIV/AIDS. Jeśli dziecko urodzi się matce zakażonej HIV, przed szczepieniem poddawane jest terapii przeciwretrowirusowej. Rzecznik poinformował mnie, że mogę znaleźć informacje na ten temat w uniwersyteckiej witrynie internetowej.
Oto, co znalazłem na stronie internetowej Uniwersytetu Kalifornia w San Francisco poświęconej HIV i szczepieniu:
„W patogenezie infekcji HIV ważna jest aktywacja komórkowego układu odpornościowego, co budzi obawy o to, że aktywowanie układu odpornościowego poprzez szczepienia może przyspieszyć postęp AIDS [...]. Powyższe spostrzeżenia sugerują, że aktywowanie układu odpornościowego poprzez szczepienia może przyspieszyć postęp AIDS w wyniku zwiększenia replikacji [...]. Jeśli to możliwe, zaleca się, aby przed przyjęciem szczepionki pacjenci poddawali się terapii przeciwretrowirusowej [...]”.
To właśnie znów, jeśli byłbym postacią z kreskówki, byłby moment, w którym eksplodowałaby moja głowa. Zamiast tego uświadomiłem sobie, że jestem na tropie naukowej historii stulecia. Pojawiło się możliwe wyjaśnienie eksplozji nie tylko przypadków autyzmu, ale także zespołu przewlekłego zmęczenia (zapalenia mózgu i rdzenia z mialgią). Mikovits była naukowcem o pierwszorzędnej reputacji, badała HIV/AIDS w okresie, gdy ta choroba była najgorszą plagą na naszej planecie. Spędziła ponad dwadzieścia lat jako naukowiec w Narodowym Instytucie ds. Raka (ang. National Cancer Institute), współpracując z dr. Frankem Ruscettim, jednym z ojców założycieli ludzkiej retrowirusologii.
Zadzwoniłem do dr Mikovits i zapytałem, czy zgodzi się na wywiad ze mną. Zgodziła się i tak rozpoczęła się nasza przyjaźń. Przez wiele lat poznałem ją, odkrywając w niej naukowca pomagającego pacjentom, z niezmiernym poświęceniem i niezachwianą uczciwością.
Od początku jednak zdawałem sobie sprawę z tego, że gdy ktoś zasugeruje rozsądne wyjaśnienie choroby dotykającej miliony osób, a podane wyjaśnienie będzie dotyczyło powszechnych praktyk medycznych, czy to szczepienia, czy – jak miałem się później przekonać – badań nad rekombinowanymi wirusami, to prawdopodobnie przysporzy sobie bardzo potężnych wrogów.
Tak się stało w przypadku dr Mikovits.
Ale zadaniem naukowca jest odkryć prawdę i czynić ludzkie życie lepszym, a nie unikać gniewu bardzo silnych grup interesu. Przekonałem się, że dr Mikovits uznaje naukowców ukrywających prawdę dla wygodniejszego życia za niezasługujących na miano naukowców. Trudno mi się nie zgodzić z jej wnioskiem.
Dr Mikovits przetrwała lata mąk. Niektóre grupy naukowców znalazły retrowirusa, a także większą rodzinę retrowirusów w populacji pacjentów, a inne nie. Jednym z zespołów naukowych, które odnotowały dużą liczbę retrowirusów u pacjentów z tą chorobą, był kierowany przez dr. Harveya Altera z FDA, laureata nagrody Laskera (często nazywanej amerykańską Nagrodą Nobla za badania medyczne) za odkrycie wirusa zapalenia wątroby typu C. Ich sekwencje wykazywały większą różnorodność niż wykryte przez zespół dr Mikovits, ale stwierdzili także wyższą częstość występowania zakażeń w zdrowej populacji – około 6,6%, czyli 20 milionów Amerykanów.
Ostatecznie w 2012 r. zespół naukowców pod kierownictwem Iana Lipkina z Uniwersytetu Columbia doszedł do wniosku, że nie było związku pomiędzy XMRV a pacjentami z zespołem przewlekłego zmęczenia (zapaleniem mózgu i rdzenia z mialgią). Dobór członków do grupy pacjentów w badaniu dr. Lipkina był jednak problematyczny. Wyłączono pacjentów z następującymi chorobami: 1. wirusem HIV, 2. wirusowym zapaleniem wątroby typu B lub typu C, 3. Treponema pallidium (krętkiem bladym, czyli krętkiem kiły), 4. Borrelia burgdorferi (krętkiem powodującym boreliozę), 5. chorobami fizycznymi lub psychicznymi, które mogą wiązać się ze zmęczeniem, 6. nieprawidłowymi cechami surowicy i 7. nieprawidłowym funkcjonowaniem tarczycy.
Kilka z tych wykluczeń zafrapowało jednego z wczesnych badaczy przedmiotowej choroby, dr. Paula Cheney’a. Powiedział mi, że około 85% pacjentów miało nieprawidłowe wyniki badania poziomu hormonów tarczycy. Wyłączenie osób z krętkami Borrelia burgdorferi było zaskakujące, ponieważ prawdopodobne było ich występowanie u osób chorych na zapalenie mózgu i rdzenia z mialgią, zwłaszcza u pacjentów z osłabionym układem immunologicznym. A co z „chorobami fizycznymi lub psychicznymi, które mogą wiązać się ze zmęczeniem”? Jak podsumował dr Cheney: „Cóż, to choroba związana z zmęczeniem, czyli starają się wykluczyć dokładnie to schorzenie, którego podobno szukają”.
Działacz na rzecz pacjentów Gerwyn Morris, mikrobiolog, wypowiedział się na ten temat dosadniej. Jego zdaniem to jak „szukanie wirusa HIV, ale wykluczając mężczyzn homoseksualnych, osoby wstrzykujące dożylnie narkotyki pacjentów po transfuzji krwi”.
Tak więc w 2012 r. dr Lipkin uznał, że nie ma korelacji między obecnością retrowirusa XMRV a występowaniem zespołu przewlekłego zmęczenia (zapalenia mózgu i rdzenia z mialgią). Oznaczało to także, że nie będzie kontynuacji badań zespołu dr Mikovits nad retrowirusem u dzieci z autyzmem i tym, czy, podobnie jak w przypadku HIV, szczepionka może stymulować replikację retrowirusa, prowadząc do autyzmu.
W 2013 r. jednak wypowiedzi Lipkina brzmiały już zupełnie inaczej. Wyniki badania z udziałem grupy pacjentów zebranych przez dr. Jose Montoyę z Uniwersytetu Stanforda (badacza, który jak mi powiedziała dr Mikovits, doskonale dobrał pacjentów, którzy mogli cierpieć na tę chorobę), były zupełnie inne.
Po pierwszym zgłoszeniu nieprawidłowego wzorca cytokin prozapalnych i chemokin (tego tropu, na który trafiła dr Mikovits i który spowodował, że rozpoczęła polowanie na retrowirusa), podczas publicznej konferencji z CDC 10 września 2013 r. dr Lipkin powiedział:
„Znaleźliśmy retrowirusy w 85% próbek. I w tym przypadku trudno jest w tej chwili powiedzieć, czy jest to klinicznie istotne czy nie, a biorąc pod uwagę poprzednie doświadczenia z retrowirusami w zespole chronicznego zmęczenia, zaznaczę wyraźnie, że chociaż zgłaszam teraz taki wynik w próbkach profesora Montoyi, ani on, ani my nie stwierdziliśmy, że istnieje związek z chorobą”.
Kilka miesięcy później byłem na Uniwersytecie Stanforda i usłyszałem, jak doktor Lipkin powiedział, że nawet z takimi ustaleniami nie chciał ponownie zająć się retrowirusami.
Podobnie jak ja, możecie być trochę skonfundowani tą sytuacją. W 2012 r. dr Lipkin mówi, że nie jest w stanie uzyskać takich wyników, jak zespół dr Mikovits, który ustalił obecność retrowirusa u 67% pacjentów z przewlekłym zmęczeniem (zapaleniem mózgu i rdzenia z mialgią). W 2013 r. dr Lipkin stwierdził, że znalazł dowody na istnienie retrowirusa u 85% członków innej grupy z zespołem chronicznego zmęczenia (zapaleniem mózgu i rdzenia z mialgią), ale nie potrafi choćby w przybliżeniu odnieść się do pytania, czy czasem tego faktu nie można uznać za coś, co nawet świeżo upieczony absolwent rozpoznałby jako „wskazówkę”.
Jestem nauczycielem nauk ścisłych i przekonanie o wartości procesu naukowego „mam w swoim DNA”. Uczę moich studentów metodyczności, sprawdzania danych i wyciągania wniosków na podstawie dowodów. Uczę ich o odwadze naukowców takich jak Galileo i Darwin, którzy walczyli z uprzedzeniami swoich czasów za pomocą faktów. Przede wszystkim uczę studentów, aby się nie bali. Należy mówić prawdę, nie obawiając się konsekwencji.
A jednak w trakcie mojego dochodzenia dotyczącego tej historii stwierdziłem, że to strach, a nie prawda stanowił główny czynnik motywujący. Przypominam sobie wywiad, który przeprowadziłem z jedną z wybitnych naukowców z Ivy League, która ogłosiła wyniki pozytywne, a później je wycofała. Zapytałem ją, dlaczego to zrobiła. Odpowiedziała, że jej próbki zostały zanieczyszczone. Zapytałem, w jaki sposób. Odparła, że zanieczyszczone zostały odczynniki. Spytałem więc, czy zidentyfikowała ten zanieczyszczony odczynnik. Przyznała, że nie. Wtedy zapytałem, jak, nie wiedząc, który z odczynników został zanieczyszczony, może twierdzić, że uzyskane przez nią wyniki były niemiarodajne z powodu zanieczyszczenia?
Na to odparła, że inni mówili, że to z powodu zanieczyszczenia, więc ona mówi tak samo.
Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Żadnemu z moich uczniów z szóstej klasy nie upiekłoby się stosowanie tak błędnej logiki, a tu proszę – ucieka się do niej profesor z Ivy League. Już chciałem zapytać, czy gdyby wszyscy jej koledzy zeskoczyli z mostu, ona też by tak zrobiła?
Przy tym wszystkim, z całym szacunkiem dla Darwina i Galileusza, życie milionów ludzi nie zależało bezpośrednio od odpowiedzi na ich pytania. Owszem, nauka o genetyce miała pokazać nasze bliskie powinowactwo do reszty królestwa zwierząt, a praca Galileusza – pozwolić nam poznać nasz układ słoneczny, ale te odkrycia nie wiązały się z potencjałem przywrócenia zdrowia milionom ludzi.
Jeśli retrowirus leży u podstawy takich chorób, jak zespół chronicznego zmęczenia (zapalenie mózgu i rdzenia z mialgią) czy autyzm, na naukowcach spoczywa wielka odpowiedzialność wobec bliźnich, aby mówić prawdę i dzielić się tymi informacjami tak szybko, jak to możliwe, ponieważ w ten sposób można ulżyć cierpieniu milionów ludzi. Nie zrobić choćby tego, równa się, moim zdaniem, popełnianiu zbrodni przeciwko ludzkości.
Lamentuję nad zjawiskiem, które ma już długą historię. Rzymski poeta Juwenalis zapytał ponad tysiąc pięćset lat temu: „Quis custodiet ipsos custodes?” „Któż pilnować będzie samych strażników?” Nie jestem przekonany co do tego, czy ci ludzie są obserwowani. Oni wydaja się rządzić swoimi prawami. To dlatego napisałem tę książkę z dr Judy Mikovits. Zapraszam do przeczytania jej i wysłuchania głosu tych osób, często cytowanych dosłownie, a także przemawiających przez dokumenty rządowe. Sami oceńcie, czy strażnicy dobrze wykonują swoją pracę.
Kent Heckenlively jest współtwórcą i współredaktorem bloga Age of Autism i autorem książki „Plaga. O poszukiwaniu, przez jednego z nieustraszonych naukowców, prawdy o retrowirusach ludzkich i zespole chronicznego zmęczenia (zapaleniu mózgu i rdzenia z mialgią), autyzmie i innych chorobach”.
Prawa autorskie: GreenMedInfo LLC, 2015 r.