W wydaniach "Komsomolskiej Prawdy" z 10 czerwca i 13–19 lipca (wydanie poszerzone) opublikowano wywiad z Jurijem Spiżenką, Ministrem Służby Zdrowia w niezależnej Ukrainie, i z Nikołajem Prodańczukiem, byłym Naczelnym Lekarzem Sanepidu Ukrainy. Znani uczeni przytaczali argumenty: nie ma alternatywy dla szczepionek. Dodatkowo akademik Prodańczuk twierdził: "Ukraina uległa atakowi bioterrorystycznemu z zewnątrz. Istnieją siły, które celowo dyskredytują szczepienia, zastraszają obywateli, popychają ich do akcji protestów, włącznie z miasteczkami namiotowymi, a cel mają całkiem widoczny – przebudowę rynku farmaceutycznego". Lecz gdzie szukać owych sił, by przynajmniej wysłuchać alternatywnego punktu widzenia, tego już Nikołaj Grigoriewicz Prodańczuk nie podpowiedział.
1796: zacznij czytać!
Stronę internetową o nazwie „1796 – homeopatia i szczepionki” bez trudu znalazłam w sieci. Jej autor, doktor Aleksander Kotok, już na początku wyjaśnił: – 1796 to nie przypadkiem wzięty z życia ludzkości rok. Wówczas pewien angielski aptekarz Jenner wszczepił ośmioletniemu dziecku ospę krowią. Malec okazał się zadziwiająco silny. Po jakimś czasie miłośnik eksperymentów skomplikował zadanie, wszczepiając chłopcu ropę z pęcherza ospowego. Dziecko znów nie zmarło. Aptekarz wyciągnął wniosek: wstrzyknięcie krowiej ospy chroni przed ospą prawdziwą.
– Tak narodziły się szczepionki – z wiejskich przesądów i niemoralnych eksperymentów – nie bez sarkazmu stwierdza doktor Kotok, zwolennik innego odkrycia z 1796 roku.
Niemiecki lekarz Hahnemann odkrył nową zasadę doboru środków leczniczych metodą genialnego domysłu. Napisał artykuł przesłany do czasopisma naukowego. Tak pojawiła się na świecie homeopatia.
Stronę odwiedza bardzo wielu ludzi. Są to głównie ludzie młodzi, świadomi, posiadający dzieci. Zamawiają książki doktora Kotoka, które ścierają w pył teorię i praktykę szczepień (nowosybirskie wydawnictwo Księga Homeopatii wydało ich już 20 000 egzemplarzy), zadają pytania za pośrednictwem maili i w ten sam sposób uzyskują poradę (przelew bankowy wynosi 100 euro za dwa miesiące prowadzenia pacjenta).
Doktor uprzedza: – Całkowita rezygnacja ze szczepień profilaktycznych to warunek leczenia dziecka niepodlegający dyskusji.
Masa podziękowań i reakcji pełnych zachwytu.
Specjalne działy poświęcono narodowemu ruchowi antyszczepionkowemu na Ukrainie, w Rosji, Białorusi i Izraelu. Moderatorzy uczą, jak stworzyć organizację protestującą i jak uczynić ją skuteczną, jak uzyskać niezależną statystykę powikłań poszczepiennych.
Zresztą wywołująca zaniepokojenie Ministerstwa Zdrowia Ukrainy Liga Ochrony Praw Społeczeństwa na czele z Wiaczesławem Kostyliewym ma właśnie tam swe źródło. Większość aktywistów w takich miastach jak Donieck, Lwów, Symferopol woli działać pod pseudonimem. Czyżby bali się prześladowań?
Z doktorem Kotokiem również skontaktowałam się za pośrednictwem poczty elektronicznej. Z biogramu wynika, że Aleksander ma 42 lata, w 1989 roku zakończył wydział lekarski Moskiewskiej Akademii Medycznej imienia Seczenowa, pracę doktorską z homeopatii obronił już na wydziale historii medycyny Izraelskiego Uniwersytetu w Jerozolimie.
– Już od dawna nie mieszkam w Jerozolimie i wielu o tym wie. Jednak tylko jednostki wiedzą, gdzie faktycznie mieszkam – zagadkowo odpowiedział Aleksander.
– Czy pańska działalność antyszczepionkowa zagraża pańskiemu osobistemu bezpieczeństwu?
– Nie doszło jeszcze do otwartych pogróżek, jednak strzeżonego Pan Bóg strzeże – nadeszła odpowiedź.
Zgodziliśmy się, że tekst wywiadu przed publikacją podlega całkowitej i bezdyskusyjnej autoryzacji Kotoka. Z kolei honorarium za publikację poprosił, aby przesłać do jednego z banków w Bułgarii.
– Pieniądze przeznaczę na wsparcie forum na mojej stronie – uściślił Kotok.
„To po prostu spontaniczny protest ludzi”.
Nie istnieje żaden antyszczepionkowy ruch w przestrzeni postradzieckiej. To, co zwolennicy szczepionek postrzegają jako ten ruch, w rzeczywistości jest spontanicznym protestem ludzi przeciwko niekończącej się korupcji i kłamstwu szczepieniowców, fałszowaniu statystyk, przemilczaniu faktów szkody wyrządzanej przez szczepienia i bezużyteczności szczepionek, odmowie uznawania moralnej i materialnej odpowiedzialności za skutki szczepień, umniejszania praw tych, którzy rezygnują z podporządkowania się państwowej dyktaturze obecnej medycyny.
Protest ten nasila się w miarę upowszechniania internetu, a wraz z nim także możliwości ludzi dzielenia się informacjami.
Cieszę się, że moje książki znalazły wdzięcznych czytelników. Jednak nie jestem płomiennym mówcą i w ogóle nie jestem osobą publiczną. Nie podróżuję po stolicach, nie prowadzę spotkań z czytelnikami, nie wygłaszam wykładów, odmawiam udzielania wywiadów w radiu i telewizji, niezbyt chętnie rozmawiam z przedstawicielami prasy. W pełni wystarcza mi towarzystwo książek.
– Jest pan autorem bestsellera „Bezlitosna immunizacja”, książki, która radzi rodzicom, jak fachowo opędzić się przed człowiekiem ze strzykawką. Proszę przypomnieć swe najważniejsze argumenty – dlaczego to tak ważne dla życia?
Szczepionka przeciw odrze i różyczce nie jest niczym dobrym
To, że Ministerstwo Zdrowia Ukrainy upiera się przy wznowieniu szczepień szczepionką, w której historii na każdym kroku są kłamstwa i wykręty, nie wywołuje we mnie zdziwienia. Jest to powinność Ministerstwa wobec WHO i producentów szczepionek, jest to powinność wobec różnych „specjalistów” szczepionkowych, kolegów z ławy studenckiej, robiących karierę i pieniądze na gloryfikowaniu szczepionek.
Ministerstwo Zdrowia tradycyjnie zajmuje się wyszczepialnością, schwytaniem i niewypuszczaniem, uniemożliwianiem wydostania się z sideł szczepień, imitacją intensywnej działalności chroniącej ludność przed chorobami „kontrolowanymi przez szczepionki”. Wiem, że sprawą szczepionki przeciw odrze i różyczce zajmuje się Ukraińska Prokuratura Generalna. Mam nadzieję, że sprawa trafi do sądu, zanim się rozsypie, co często ma miejsce w przypadku, gdy coś dotyczy rzekomo „interesów narodowych”, a w rzeczywistości – interesów skorumpowanych działaczy medycznych. Z kolei sąd właściwie oceni wszystkie zdarzenia i udzieli szczepieniowcom porządnej lekcji.
WHO karmi się z ręki producentów szczepionek
Dzięki łapówkom albo grantom naukowym świetnie zarabiają różnej maści epidemiolodzy, „specjaliści z zakresu chorób zakaźnych”, „eksperci profilaktyki szczepień”, którzy upychają w narodowych kalendarzach szczepień coraz to nowe szczepionki. Na końcu tego łańcucha pokarmowego znajdują się miejscowi pediatrzy. Zmęczeni i przepracowani, niedouczeni i agresywni. Otrzymują premie za wyszczepialność albo przynajmniej nie mają poważnych nieprzyjemności ze strony zwierzchników.
Proces spadku, którego wykresy posegregowane na podstawowe choroby przytaczam w swej książce, miał miejsce od końca XIX wieku. Brak jakichkolwiek podstaw, by sądzić, że nie trwałby on w dalszym ciągu. Niemal nie spotykamy dżumy, tyfusu, cholery, które kiedyś pochłaniały tysiące istnień, mimo że nigdy nie było masowych szczepień przeciw nim.
Z drugiej strony obecnie widzimy inne epidemie dotykające dzieci i nastolatków, o czym medycy wolą milczeć. Chodzi mi o epidemię autyzmu, cukrzycy, zapalenia stawów, chorób nowotworowych, astmy, atopowego zapalenia skóry... Powstało już wiele badań łączących wszystkie te choroby z niekończącymi się ciosami, wymierzonymi w układ immunologiczny dziecka w pierwszych 18 miesiącach życia.
Istnieje alternatywa dla „małej choroby”!